Wyobraź sobie, że Twój związek to dom. Solidny, ciepły, bezpieczny. Ale czasem, zupełnie niechcący, zaczynasz rzucać kamykami. Niby małymi, niby w emocjach, niby z troski… ale po czasie w ścianie pojawiają się pęknięcia. Właśnie tak działa krytyka w związku. Nie musi być głośna, nie musi być złośliwa – wystarczy, że jest regularna. I że boli.
Ale ja tylko mówię, co czuję! – może pomyślisz. I masz rację. Masz prawo mówić o tym, co Ci nie pasuje. Tylko że forma naprawdę ma znaczenie. Bo jest ogromna różnica między powiedzeniem: „Nigdy mnie nie słuchasz!” a: „Czułam się samotna, kiedy opowiadałam Ci o czymś ważnym, a Ty patrzyłeś wtedy na telefon”.
Wiesz, co mówi John Gottman, jeden z długoletnich baczy związków? Że krytyka to jeden z czterech jeźdźców Apokalipsy, zwiastujących poważne problemy w związku. Krytyka, pogarda, postawa obronna i mur obojętności – brzmi dramatycznie? W sumie powinno. Niemniej, jeśli doświadczasz krytyki w swoim związku, to nie znaczy, że związek jest skazany na katastrofę. Mamy wpływ na to, jak wygląda nasza relacja. I to całkiem spory.
Dlaczego krytyka nie działa?
To, co często nazywamy „mówieniem prawdy”, może być – choć nieświadomie – formą ataku. Krytyka to uderzenie w charakter lub osobowość partnera.
Gottman rozróżnia krytykę od narzekania / skargi. To drugie dotyczy konkretnego zachowania. Krytyka brzmi: „Znowu to zrobiłeś, jesteś totalnie nieodpowiedzialny!”, „Nie można na Tobie polegać”, „Nie szanujesz mnie i innych”. Zgłoszenie skargi brzmi: „Było mi trudno, kiedy nie zadzwoniłeś, choć obiecałeś. Zaczęłam się martwić”. Zauważ, że w tej skardze kryje się też troska – o partnera, siebie, Wasz związek. To nie jest po prostu dokopanie komuś.
Ta różnica to nie językowy niuans. To często różnica między kłótnią a bliskością.
Kiedy Ty krytykujesz, mózg Twojego partnera może usłyszeć: „Nie jesteś wystarczający”. I teraz zastanów się: czy rzeczywiście to jest komunikat, który chcesz przekazać?
6 twarzy krytyki – sprawdź, czy je znasz:
🔹 „Zawsze”, „Nigdy”, „Ciągle” – brzmi znajomo? To jak wrzucenie partnera do jednej szuflady i zamknięcie jej na kłódkę. „Zawsze się spóźniasz”, „Nigdy mnie nie wspierasz”… Takie słowa to generalizacje i są jednym z błędów w komunikacji w związku. Nie zostawiają miejsca na rozmowę. Tylko na obronę.
🔹 Dlaczego znowu…? – pytania z „dlaczego” brzmią jak przesłuchanie. Nawet jeśli nie masz takiego zamiaru. „Dlaczego znowu nie posprzątałeś?” to nie zaproszenie do dialogu, tylko obrona w pakiecie.
🔹 Sarkazm i żarty z partnera – niby żartujesz, ale on nie śmieje się z Tobą? Czasem pod płaszczykiem humoru przemycamy złość, rozczarowanie, a nawet pogardę.
🔹 „Powinieneś…”, „Musisz…” – kto z nas lubi, gdy ktoś nam mówi, co mamy robić? Nawet jeśli masz rację, ton „nauczycielki” w relacji rzadko buduje porozumienie.
🔹 Poprawianie partnera – gdy wchodzisz za nim do kuchni i układasz naczynia „po swojemu”, bo jego sposób jest „zły”. Albo gdy mówisz: „No dobrze, ja to zrobię…” – z westchnieniem. To też forma krytyki.
🔹 Troska wypowiadana przez złość – martwisz się, ale mówisz: „Znowu nie pomyślałeś o dzieciach?!” zamiast: „Bałam się, że się spóźnicie, a one będą głodne i zmęczone.”
Każda z tych form wycofuje Twojego partnera na pozycję obronną, a w konsekwencji prowadzi Was na pole bitwy. A przecież nie chodzi Ci o walkę. Chodzi Ci o zadbanie o swoje potrzeby. O to, żeby zostać zauważoną i usłyszaną.
Jak mówić, by być usłyszaną?
To nie znaczy, że masz milczeć. Albo uśmiechać się przez łzy. Możesz mówić o tym, co Cię boli. Tylko zamiast atakować – zapraszaj do rozmowy. Zamiast oceniać – opowiadaj o sobie. Zamiast oskarżać – proś.
Możesz wykorzystać zasadę łagodnego startu:
1. Powiedz, co czujesz („Byłam zła…”, „Zrobiło mi się smutno…”)
2. Powiedz, w jakiej sytuacji to się wydarzyło („…kiedy wróciłeś i od razu poszedłeś do komputera…”)
3. Powiedz, czego potrzebujesz („…chciałabym, żebyśmy choć przez chwilę pobyli razem.”)
—
Ćwiczenie dla Ciebie: Przypomnij sobie jedną sytuację, w której ostatnio zareagowałaś krytyką. Jak mogłabyś powiedzieć to samo, stosując łagodne rozpoczęcie? Przyjrzyj się poniższym pytaniom:
– Co wtedy czułaś?
– Co się wydarzyło?
– Czego potrzebowałaś?
—
Brzmi prosto? Może. Ale w emocjach bywa trudne. Dlatego warto to ćwiczyć – najpierw w głowie, potem na głos. Bo każde zdanie, które wypowiadasz z poziomu „chcę, żeby było nam lepiej”, buduje Wasz dom. Nawet jeśli wcześniej pojawiły się w nim pęknięcia.
Ważne! To, że mówisz łagodnie, nie oznacza, że rezygnujesz z siebie. To, że nie krzyczysz, nie znaczy, że nie masz prawa do złości. Chodzi o to, by Twoje emocje miały szansę zostać usłyszane – zamiast zderzyć się z obroną, a krytyka to uniemożliwia.

A jeśli to Ty jesteś krytykowana?
Czasem to nie my rzucamy kamykami – tylko to my nimi dostajemy. Jeśli partner często Cię krytykuje, możesz czuć się niewystarczająca, zgaszona, stale w trybie obrony. To wyczerpujące. Ale są sposoby, by się z tego wyplątać, bez krzyku i wycofania.
Po pierwsze – nie przyjmuj wszystkiego bezkrytycznie. Krytyka nie jest ostateczną prawdą. Zatrzymaj się i zapytaj siebie: „Czy to, co mówi partner, to ocena mojej osoby, czy może próba wyrażenia potrzeby, tylko w nieumiejętny sposób?”
Zamiast reagować obroną, spróbuj zareagować ciekawością. Możesz powiedzieć: „Chcesz powiedzieć, że czujesz się pominięty, kiedy nie pytam Cię o zdanie?” – to przesuwa rozmowę z pola ataku na pole dialogu.
Jeśli czujesz, że krytyka staje się chroniczna i raniąca, nazwij to. „Kiedy mówisz do mnie w ten sposób, zamykam się. Chciałabym, żebyśmy mogli rozmawiać inaczej”.
I najważniejsze – Twoje uczucia mają znaczenie. Masz prawo postawić granice. Masz prawo powiedzieć: „Nie zgadzam się na taką formę rozmowy”. To nie oddala – to chroni.
Na koniec
Wiesz już, dlaczego krytyka nie działa i jeśli czujesz, że często wpadasz w pułapkę krytykowania – nie jesteś złą partnerką. Prawdopodobnie po prostu nie wiesz, jak inaczej mówić o tym, co Ci nie pasuje. A ja Cię zapewniam – można się tego nauczyć.
Jeśli teraz myślisz: „O matko, ile razy już skrytykowałam zamiast poprosić…”, to weź głęboki oddech. Naprawdę. To nie jest konkurs na idealną partnerkę. To proces. Zmieniasz to, co znasz, na coś, co będzie bardziej służyć Tobie i Waszej relacji.
Zacznij od małych kroków. Od jednego zdania. Jednej rozmowy, w której opowiesz o sobie i swoich potrzebach, zamiast oceniać drugą osobę 🙂 Trzymam kciuki!
A jeśli chcesz, bym pomogła Ci przyjrzeć się temu, co Was dzieli – i jak możecie znów się odnaleźć – zapraszam Cię do rozmowy albo skorzystania z materiałów, które regularnie opracowuję. To dobry moment, by zadbać o swój dom – zanim pęknięcia staną się nie do naprawienia.
—
Podaj artykuł dalej, udostępniając go w poniższych mediach społecznościowych: